Parafia Trójcy Świętej w Nowym Korczynie
Początków parafii w Nowym Korczynie szukać należy w sąsiednim Korczynie Starym. Tu bowiem, już w XI w., powstała parafia nosząca wezwanie św. Mikołaja, z której, prawdopodobnie w wieku XIV, wydzielono nowokorczyńską parafię św. Elżbiety. Jednak wobec faktu, iż wszelkie dokumenty, mogące świadczyć o rzeczywistej dacie powstania parafii w Nowym Korczynie zaginęły bądź zostały zniszczone w jednym z licznych pożarów nękających tę miejscowość, nie można z całą pewnością stwierdzić, kiedy dokładnie to zdarzenie miało miejsce. Istnieją przypuszczenia, że inicjatorką powstania parafii była św. Kinga, lecz bardziej prawdopodobne jest założenie, iż dokonał tego następca Bolesława Wstydliwego, Leszek Czarny.
Zwaśniony z Kingą, której odebrał ziemię korczyńską, a próbował również pozbawić ją ziemi sądeckiej, po zawarciu ugody, w akcie ekspiacji, miał ufundować kościół, poświęcony ciotce św. Kingi, św. Elżbiecie. Pierwsza pisemna wzmianka o tej świątyni pochodzi dopiero z 1326 roku, lecz kościół powstać musiał wcześniej, jeszcze w XIII w. Nie była to pierwsza nowokorczyńska świątynia już bowiem od 1257 roku w Mieście zamieszkiwali franciszkanie sprowadzeni tu przez św. Kingę, która też ufundowała dla nich klasztor i kościół. Świątynia franciszkańska otrzymała wezwanie św. Stanisława, którego św. Kinga otaczała wielką czcią, i do którego kanonizacji wydatnie się przyczyniła. Pierwszy kościół parafialny, zbudowany z drewna, spłonął w 1608 roku. Odbudowano go w latach 1610-1634. Konsekracji nowej świątyni, pod wezwaniem św. Trójcy oraz św. Elżbiety i Wawrzyńca, dokonał 20 lipca 1659 roku biskup krakowski Andrzej Trzebnicki. W 1585 roku kościół przejęli jezuici, którzy otwarli w Nowym Korczynie swoje kolegium. Niedługo później jednak w Mieście powstała kolonia akademicka – rodzaj filii Akademii Krakowskiej.Działalność kolonii, gorąco popieranej przez franciszkanów, spotkała się z gwałtownym sprzeciwem jezuitów.
Sprawa znalazła rozwiązanie przed Trybunałem Koronnym w Lublinie. Wyrok sądu nakazywał jezuitom zamkniecie szkoły, a także pozbawiał ich prawa budowy domów i nabywania nieruchomości w Korczynie. Zniechęceni zakonnicy szybko opuścili Nowe Miasto. Świątynia, choć murowana, nie została zbudowana zbyt porządnie. Już po niecałych 200 latach konieczny okazał się gruntowny remont, przeprowadzony przez ks. Teofila Kossowskiego. Kolejny remont przeprowadzony został na początku XX w. Obecnie, wobec zmniejszenia liczby mieszkańców w Korczynie, świątynia parafialna przestała pełnić swoją funkcję. Kościół używany jest sporadycznie, zaś siedziba parafii przeniesiona została do kościoła pw. św. Stanisława. Kościół ten, ufundowany na rok przed lokacją miasta przez Bolesława Wstydliwego i św. Kingę, od początku swego istnienia oddany był pod opiekę franciszkanom. Dobrodziejem kościoła okazał się również król Kazimierz Wielki, który około roku 1343 na nowo go przerobił, albo dawniejszy zupełnie przebudował i rozszerzył, hojnemi funduszami go opatrzywszy. (…) Pod panowaniem Władysława Jagiełły, kiedy w r. 1439 obradowano w Korczynie nad wstrzymaniem rozszerzającej się sekty Hussytów, sławny Spytek z Melsztyna, żarliwy jej stronnik, napadł na obradujących i mszcząc się na klasztorze w którym oni mieszkali, złupił go do szczętu, co później wygnaniem i utratą majątku przypłacił. W następnych czasach, dzieląc koleje miasta, i kościół ks. franciszkanów zniszczał i podupadł. Podźwignął go przy pomocy wielu gorliwych o chwałę Bożą panów prowincjał zakonu ks. Andrzej Błędowski w r. 1750, i wtedy nawa dostała nowe sklepienie.
(…) W r. 1777 kościół znowu ucierpiał nieco na zewnątrz w czasie pogorzeli, chociaż wewnątrz nie był uszkodzony. Po owem jednak spaleniu, jakkolwiek staraniem przełożonych dobrze utrzymywany, dotknięty atoli ręką czasu i brakiem funduszów, zupełnej uległ ruinie. Dopiero gdy w r. 1835 rząd królestwa przeznaczył znaczną summę na jego reperacją, takowej z przyzwoitą starannością wykonano, byt owego gmachu na długie jeszcze wieki został zabezpieczony. Obecnie, chociaż pierwotną swoja wysokością nie zdumiewa, schludną atoli postacią przyjemny sprawia widok. Tekst ten, pisany w roku 1860, zamyka dzieje ponad 600-letniej obecności franciszkanów w Nowym Korczynie. Dekretem zaborcy bowiem, w roku 1864, zakon franciszkanów został skasowany, a zakonnicy utracili posiadane majątki. Opiekę nad kościołem przejęli księża diecezji Kieleckiej. Franciszkanie powrócili do Korczyna w roku 1975, obejmując parafię, lecz pod odzyskaniu klasztoru w Chęcinach przenieśli się tam w roku 1992. Obecnie wiekowy kościół franciszkański pełni funkcję świątyni parafialnej.
Św. Kinga i Św. Jadwiga (w świetle legendy)
Wśród licznych wybitnych postaci polskiej historii, które przez wieki zostawiły swój ślad w dziejach Nowego Korczyna, na szczególną uwagę zasługują dwie polskie, choć przybyłe z Węgier władczynie, księżna i królowa, już za życia otaczane wielką czcią przez współczesnych, zaś po śmierci wyniesione na ołtarze. Pierwszą z nich była św. Kinga, współzałożycielka miasta, drugą – św. Jadwiga, mieszkanka tutejszego zamku. Kinga zamieszkała w Korczynie w roku 1243, zaś po odbudowie zniszczonego przez najazdy tatarskie zamku na Wawelu często odwiedzała Nowe Miasto. Wiele dokumentów, wystawionych przez księżnę, nosi pieczęć z nazwą tego właśnie miasta. Musiała mieć ona do niego szczególny sentyment, tu bowiem udało się jej uzyskać od Bolesława gwarancję na dożywotnie zachowanie czystości w małżeństwie.
W działaniu tym znalazła odzwierciedlenie szczególna pobożność Kingi, nie zawsze rozumiana przez współczesnych. Jak chce legenda, poproszony o rezygnację ze swych małżeńskich praw Bolesław, w pierwszym gniewie i uniesieniu kazał wywieść Kingę do osamotnionego zamku w Nowem mieście Korczynie. Tu pod dozorem Grzymisławy i znanego Mikula [pedagoga] miała wieść żywot smutny i beznadziejny.
(…) W tak okropnem osamotnieniu czuła się Kinga za to bliższą Boga. W modlitwie i dobrych uczynkach pogrążyła się cała. Jeśli kiedy to teraz zwłaszcza poznała całą znikomość ziemskiego szczęścia.
(…) A najpierw na modlitwie była niestrudzoną. Często całe noce trwała na tej wewnętrznej rozmowie duszy z Bogiem. Kinga zwykła ponoć wykradać się z zamku do kościółka św. Mikołaja w Starym Korczynie – w którym, jak chce legenda, drzwi same się przed nią otwierały – i spędzać tam całe noce na modlitwie. Którejś nocy, zawiadomiona przez Mikula, iż Grzymisława zauważyła jej nieobecność w zamku, miała przejść przez Nidę otulona tak gęstym obłokiem mgły, iż nikt nie zauważył jej powrotu. Inna legenda mówi, że na tafli rzecznej wody do dziś ujrzeć można świetliste ślady stóp Świętej. Przekonany o najwyższych cnotach małżonki, ponoć właśnie w Korczynie miał Bolesław zgodzić się na dożywotnie zachowanie wstrzemięźliwości małżeńskiej. Przyszła święta znana też była święta ze swej szczodrobliwości, miłosierdzia i troski o innych, zwłaszcza chorych i ubogich. Przy ulicy Farnej znajdował się ponoć przytułek dla trędowatych, którymi opiekowała się księżna. Miała tez ona wykradać się z zamku w przebraniu zwykłej chłopki, by zanosić jedzenie ubogim, mieszkającym na podzamczu. Dziś w Nowym Korczynie o świętej Kindze przypominają szczególnie dwa miejsca. Jednym z nich jest ufundowany przez książęcą parę kościół św. Stanisława i dawny klasztor franciszkański, drugim zaś – studzienka, którą ponoć Święta kazała wykopać. Woda z tej studzienki uważana jest za cudowną.
Jak chce legenda, Kinga miała przemyć tą wodą oczy chorego dziecka, które natychmiast wyzdrowiało. Na początku XVII w. nad źródełkiem wzniesiono kapliczkę z krucyfiksem oraz figurami Matki Bożej i św. Kingi. Dzisiejsza kapliczka, z postacią Świętej, pochodzi z 1820 roku.
Od kilku lat w lipcu organizowane są „Kingonalia” – uroczyste dni św. Kingi. Zaś 24 lipca do źródełka św. Kingi udaje się procesja z kościoła pw. św. Stanisława. Dobrze udokumentowane są także pobyty w Nowym Korczynie drugiej polskiej monarchini, św. Jadwigi. O ile jednak Kinga szczególnie upodobała sobie to miejsce, to Jadwiga przebywała tu bardziej dla dotrzymania towarzystwa swemu wciąż podróżującemu małżonkowi , Władysławowi Jagielle. W czasie ich wspólnego panowania korczyński zamek został powiększony i przystosowany do podejmowania tak godnej pary. Miasto stało się wówczas starostwem, rozwijało się i bogaciło.
Już po śmierci Jadwigi Jagiełło ufundował na zamku kaplicę, noszącą wezwanie św. Trójcy. Pierwszy udokumentowany pobyt Jadwigi w Korczynie przypada na rok 1388. Królowa, praprawnuczka siostry św. Kingi, musiała odczuwać atmosferę czci i szacunku, którym otaczano tu jej poprzedniczkę. Bliska jej była też duchowość franciszkańska, tak droga św. Kindze. Choć czasy, w których żyły obie niewiasty były różne, i odmienne były też ich drogi to świętości, tym, co je łączyło, była troska o ubogich i potrzebujących. Choć nie pozostawiła po sobie tak wyraźnych materialnych śladów, jak św. Kinga, była osobą bardzo cenioną i poważaną przez mieszkańców Korczyna, a pamięć o niej pozostaje żywa do dziś.